W naszej miejskiej bibliotece, jak zapewne w każdej w okolicy, jest mnóstwo fantastycznych książek. Jako, że my czytamy dużo, a teraz jeszcze w dwóch językach, postanowiliśmy się zapisać do najbliższej biblioteki. Nie sposób bowiem kupować książki i w Polsce i w Ameryce. 😉 Myślę, że dzień zapisania się do publicznej wypożyczalni był jednym z lepszych w ciągu ostatnich miesięcy. Samuel wyszedł oczarowany! Ba, on nie chciał wyjść, bo jeszcze znalazł taką książkę i taką, i o niedźwiadku i śmieszną o rekinie, a i jakaś magiczna jeszcze się pojawiła… Najgorsze jest to, że z biblioteki można wypożyczyć sto książek. Jednorazowo! Czy ktoś ma pojęcie, co to znaczy dla kogoś, kto kocha czytać? Myślę, że wiecie… człowiek stoi między półkami i zastanawia się, ile uniesie! Ech…
W pierwszej turze w naszym domu wylądowały książki, które po prostu wpadły nam w oko. Bez ładu i składu wybraliśmy dziesięć pozycji i siup, na kanapę!
Pierwsza (z dwudziestu…) , która zainteresowała Samuela to „Boy+Bot” (Ame Dyckman, il.Dan Yaccarino, wyd.Pinguin Random House, USA). Nie znalazłam tej książki w wersji polskojęzycznej, a szkoda, bo to sympatyczna opowieść o przyjaźni i różnicach, które w przyjaźni nie przeszkadzają. Tym bardziej na czasie, że pokolenie naszych dzieci coraz częściej „rozmawia” z robotami, bawi się z nimi, uczy się programować od najmłodszych lat. Roboty stają się powoli stałym elementem naszej rzeczywistości.
Co się stanie, gdy chłopiec zaprzyjaźni się z robotem? To będzie fantastyczna przygoda! Szczególnie, gdy chłopiec nie będzie wiedział, że robot może się wyłączyć, a robot nie będzie wiedział, że chłopiec musi spać… A niereagujący przyjaciel to poważna sprawa! Co zrobić, jak ratować przyjaciela, kiedy nic się nie wie o jego zwyczajach i potrzebach? Zazwyczaj robi się to, co się potrafi. Ale czy nakarmienie robota lub naoliwienie chłopca to jest dokładnie to, czego im trzeba?
„Boy+Bot” to prosta, serdeczna i ciepła książka. Taka, powiedziałabym – w sam raz. Jest w niej dobra historia, adekwatne, wyraziste ilustracje i mądrość. Czy można chcieć więcej?
My polecamy. 🙂
Książka dobrze sprawdzi się dla maluchów, którym czytają rodzice, ale także dla starszaków. Uczące się czytać pięcio-, sześcio- i siedmiolatki , z radością same zmierzą się z tym tekstem.
Aga